piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 4 - Walentynki <3

Spóźniony rozdział walentynkowy. Przepraszam że tak późno ale najpierw nie miałam internetu, potem blogger odmawiał posłuszeństwa. Ale w końcu jest! Miłego czytania :-) (Trochę [bardzo] krótki no ale piszę one parta i nie miałam czasu)
Rozdział ten dedykuje Wiktorii, która uwielbia Leomile i której na pewno się on spodoba :-)
Ludmiła
Tego dnia obudziłam się póżno. Leóna nie było już koło mnie. Z kuchni wydobywał się piękny zapach. Wstałam z łóżka, poszłam do łazienki, wziełam krótki przysznic i ubrałam się w różową bluzkę, jeansy i do tego założyłam także różowe baleriny. Zeszłam do kuchni gdzie zobaczyłam Leóna i pięknie nakryty stół. Był na nim cudowny biały obrus w czerwone serca i czerwone talerze. Widać było że się postarał, ale żeby zadowolić wielką Ludmiłę to za mało!
-Cześć! To co dzisiaj robimy? - zapytałam
-A co mamy dzisiaj robić?
-León nawet tak sobie nie żartuj! Przecież dzisiaj są walentynki!
-Aaa no tak! Wiedziałem że o czymś zapomniałem! - León zażartował sobie ze mnie, a przecież z Ludmiły nigdy się nie żartuje!
-Ha ha ha, bardzo śmieszne - odpowiedziałam ironicznie.
-Nie zapomnij że dzisiaj Alex dzisiaj wieczorem przyjeżdza.
-Dobra. Nie gadaj tyle tylko daj mi coś do jedzenia. Głodna jestem.
León podał mi naleśniki z malinami. Wyglądały tak pięknie że od razu chciało się je jeść. Tak w ogóle ostatnio wszystko co napotkam wygląda smakowicie. Po skończonym pysznym śniadaniu León zakrył mi oczy opaską i zaczął gdzieś mnie prowadzić.  Wiem że wyszliśmy z domu, potem już kompletnie się pogubiłam.
-León! Kiedy dojdziemy?! Nogi mnie już bolą!
-Już! Możesz zdjąć opaskę!
Ku moim oczą pokazał się park, trawnik a na trawniku koc piknikowy i mnóstwo jedzenia.
-León to kompletnie bezmyślne. Przecież jedliśmy w domu!
-Chcesz mi powiedzieć że nie jesteś głodna? Przecież ostatnio ciągle jesteś głodna. - powiedział León z uśmiechem.
-Uznam że nie chciałeś mnie tym obraźić. - powiedziałam i usiadłam na kocu.
Przez cały czas León był zdenerwowany. Po pewnym czasie dowiedziałam się dlaczego. León klęknął przede mną. Już mogłam się domyślić co będzie dalej.
-Ludmiło Ferro, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
-Takk! - zawołałam radośnie a wszyscy którzy piknikowali obok zaczeli nam bić brawo. Nawet usłyszałam ciche "czemu też na to nie wpadłem?". Potem nasze usta połączyły się i zapomnieliśmy o otaczającym nas świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz